Medytacja

Pewnego dnia Nikołaj Maksimowicz - część 2 (medytacja od obiadu do Nirwany)

Jest to druga część cyklu artykułów "Jeden dzień Mikołaja Maksimowicza", w którym opisuję moją wizytę 10-dniowe wycofanie się Vipassany Goenki w rejonie Moskwy. W tej części opowiem o wydarzeniach od lunchu do wieczora i spróbuję krytycznie zrozumieć pewne cechy organizacji Vipassan w tradycji Goenk, która, moim zdaniem, ma cechy sekty i zamkniętej organizacji. Link do pierwszej części.

Pierwsze medytacje po południu

Przez zasłonę snu usłyszałem poruszenie moich współlokatorów: ktoś wstał z łóżka, ktoś zaszeleścił na podłodze. Prawdopodobnie obudzili się wcześniej, ale gong do medytacji jeszcze tam nie był, więc postanowiłem jeszcze spać. Otworzyłem oczy, spojrzałem na następne łóżko: nikt na nim nie leżał, a pościel była włożona. Wstałem niechętnie. Czy to naprawdę późno? Położył stopy w kapciach, zajrzał za drewniane partycje, które chroniły moje łóżko od następnego - puste. Wszyscy poszli do medytacji. I zaspałem. Dlaczego gong nie został usłyszany? Rano pracownicy czasami wchodzą do pokoi i dzwonią tuż nad uchem do snu: jeśli chcesz, nie chcesz tego - budzisz się. I tu nie jest jasne, czy był gong, czy nie.


Szybko się ubrałem, wziąłem ławkę do medytacji, która była teraz w pokoju, odkąd medytowałem tutaj przed kolacją, i wyszedłem na korytarz. Zegar był 13-10. Spóźniłem się 10 minut, to w porządku. Co więcej, ta medytacja była bez nauczyciela, w razie potrzeby mogłem pozostać w pokoju i spać przez półtorej godziny, a nikt nie zauważyłby niczego. Na pewno wielu uczniów to zrobiło. Ale poszedłem do sali. Po co się spasować, skoro tu przyszedłem?

Pogoda po obiedzie była spokojna, spokojna, słoneczna i leniwa jak przedtem. To prawda, że ​​farby nabrały nieco bardziej kontrastującego koloru, ponieważ dzień powoli przechodzi w zachód słońca. W holu było ciepło, usiadłem na ławce i zamknąłem oczy. Nic, tylko 4 godziny medytacji pozostaną przed herbatą 17-00. I jest wieczór, końcowe medytacje, wykład i rekolekcje. Niedaleko jest 9 dzień, który już można uznać za ostatni. Z doświadczenia poprzednich dni wiedziałem, że ten czas szybko minie. Tak, oczywiście, w "życiu doczesnym" jest strasznie myśleć, że tak długo musisz siedzieć. Ale tutaj się przyzwyczajasz.

"W trakcie medytacji nie było więcej" interesujących "wydarzeń niż trekking w potrzebie.

Po około 40 minutach ćwiczeń otworzyłem oczy, wyszedłem na zewnątrz i trochę chodziłem, wyciągając nogi. Była to zwyczajna medytacja, podczas której można robić przerwy według własnego uznania. Nawiasem mówiąc, niektórzy uczniowie wstali i udali się gdzieś nawet podczas medytacji z "twardą intencją". Jeden z nich powiedział mi, że wyszedł za każdym razem w środku praktyki, ale nauczyciel milczał na ten temat. Ale pewnego dnia ten uczeń zbliżył się do końca. Wtedy jeden z sług dogonił go i powiedział: "Nauczyciel pyta cię, co się stało? Dlaczego wyjeżdżasz tak późno dzisiaj, a nie jak zwykle?"

Wróciłem na siłownię i znów pogrążyłem się w praktyce. Gong zadzwonił wcześniej niż myślałem, ponieważ przed następną medytacją miałem przerwę, o której istnieniu zapomniałem. To nie mogło się nie cieszyć. Możesz pić wodę i iść do toalety. Co zrobiłem z przyjemnością. Prawdopodobnie w jakiejś książce o sztuce rzadko można znaleźć wzmiankę o tym, że bohater idzie do toalety, ponieważ w fabule są zwykle bardziej interesujące wydarzenia. Ale tutaj, na kursie medytacji, nie było ciekawszych wydarzeń niż podróże w potrzebie.

Druga medytacja z trudnym intencją

Wróciłem do sali. Nauczyciela jeszcze tam nie było, więc podszedłem pod mur i trochę naciągnąłem kolana. Po 5 minutach druga medytacja na dziś rozpocznie się z silną intencją. Wprowadzony nauczyciel. Wszyscy usiedli i przygotowali się. Po 5 minutach śpiewu Goenka ponownie wróciłem do zwykłego skanera ciała, który spędziłem większość czasu. Korona głowy, potem cała górna część głowy, potem brwi, oczy, uszy, policzki, podbródek, szyja itd. Na piętach, a potem z powrotem. Jak to było już znane! Już czułem wrażenia w niemal każdej części ciała, praktycznie nie było żadnych "ślepych punktów", które były na początku. Postaraj siedzieć cicho i powoli skanuj swoje ciało w poszukiwaniu jakichkolwiek wrażeń. Z pewnością okaże się, że nic nie czujesz w większości swoich kończyn. Jest to absolutnie normalne.

Ale wyćwiczony medytacją, wrażliwy i bystry umysł zauważa znacznie więcej niż zwykły umysł. A ósmego dnia już skupiłem się na całym ciele, zauważając pewne odczucia w niemal każdej jego części. Gdzieś tam były szorstkie odczucia, takie jak ból, ciężkość lub kontakt ze strojami, a gdzieś tam były subtelniejsze efekty, takie jak wibracje, lekkie mrowienie. A jeśli umysł znalazł się w "martwym punkcie", to zgodnie z instrukcjami musiał trochę dłużej się w tym miejscu zatrzymać. Jeśli pojawiają się wrażenia - dobrze. Jeśli nie, to też jest dobre. Kompletna równowaga umysłu, brak pożądania i przywiązania do wszelkich odczuć jest czymś, do czego należy dążyć.

I to nawet nie przeszkadzało. Umysł był znacznie spokojniejszy niż rano. Miałem duże trudności ze zrozumieniem, ile czasu minęło. Ponieważ świadomość jest coraz bardziej zanurzona w momencie "tu i teraz", podczas gdy ocena czasu jest symptomem konceptualizacji, analizy stanów przeszłości, a te rzeczy są stopniowo usuwane w głębokiej medytacji.

Kiedy Goenka zaczął śpiewać, ogłaszając koniec sesji, zdałem sobie już sprawę, że nie chcę ani końca medytacji, ani jej kontynuacji. Umysł przestał przylgnąć do rzeczy. Umysł przestał "chcieć" i "nie chcieć". Nie możesz nawet powiedzieć "nie chcę", lepiej "nie mieć pragnienia", ale nie oznacza to przeciwnego "poczucia niechęci". Nie było też żadnej niechęci. Moim zdaniem wiele pragnień jest konsekwencją niezadowolenia. Chcemy czegoś, ponieważ wierzymy, że bez tego czujemy się źle. Lub coś, czego nie chcemy, ponieważ uważamy, że czujemy się źle z powodu obecności tego. Ale spokój ducha oznacza całkowitą satysfakcję. Kiedy jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani, kiedy rozpoczynamy w momencie "tu i teraz", wiele pragnień znika. Kiedy świadomość przestaje wydawać energię na nieskończone "Chcę tego", "Nie chcę tego", "kiedy chcę tego, co chcę", "kiedy medytacja się kończy, a ja mogę pić herbatę", "kiedy skończy się ta impreza z herbatą i medytacja? ", uzyskuje się harmonię i pełną równowagę. To nie jest to samo, co jakaś zimna obojętność, duchowa kastracja. Wręcz przeciwnie, taka świadomość jest wypełniona miłością i współczuciem, a ponadto aktywną miłością i współczuciem, zdolnymi do działania i pomocy.

Medytacja przed piciem herbaty

Powoli podnosząc się, wyszłam z innymi uczniami. Nieznacznie przypominał tu i tam, ugniatał sztywne kolana i znowu na zawołanie gongu wrócił na salę. Tym razem nauczyciel poprosił żeńską część nowych uczniów o pozostanie w sali. Ponieważ mężczyźni mieli wybór medytować tutaj lub w swoim pokoju, zdecydowałem się go użyć i wybrałem to drugie. Rzeczywiście, w sali będą teraz rozmowy z nauczycielem, które będą mnie rozpraszać.
Cicho wstałem i wszedłem do budynku. Na zewnątrz było trochę ciemno, wiatr wiał. Wszystkie te przerwy, pieśni, ogłoszenia kradły dzień po kawałku, a on pędził nieubłaganie do końca. Bez względu na to, jak bardzo starałem się nie myśleć o tym, ile zostało do końca, ja, jak wielu innych, nie mogłem sobie pomóc, zwłaszcza gdy medytacja się skończyła, a umysł wzniósł się na zwykłych szynach "Chcę" - "Nie chcę". "Została tylko godzina przed piciem herbaty, która leci natychmiast, a jest już wykład i dwie ostatnie medytacje" - pomyślałem, pamiętając bardzo dobrze, że najnowsza medytacja zajęłaby tylko pół godziny.

Jakaś dziewczyna zapytała z nutą ironii: "A wykłady zostaną dostarczone przez tę samą trumnę, samobójczy głos, słuchając, kim chcesz się powiesić?"

Kiedy pozwolono nam mówić za kilka dni, poczułem pierwsze słowa od 10 dni, pierwszy śmiech, przełamał jakieś niewidzialne napięcie rozciągające się od pierwszego dnia kursu, kiedy wszyscy zebraliśmy się w jadalni po instrukcje i wstępne informacje. Po raz pierwszy zobaczyłem wszystkich uczniów w tym samym pokoju. Ku mojemu zaskoczeniu byli to nie tylko przedstawiciele młodych ludzi zainteresowanych wszelkiego rodzaju praktykami duchowymi, ale także dorośli, poważni, utalentowani wujowie, których można się spodziewać na szkoleniu biznesowym lub, co gorsza, na grillu, ale nie na kursie medytacyjnym. To oczywiście nie mogło się nie cieszyć. W końcu jest to zupełnie nowy obraz praktyki, której nie można było stworzyć, podczas gdy medytacja pozostaje udziałem poszukiwaczy duchowych, podróżników, nędzarzy i hippisów. To bardzo dobrze, że coraz więcej osób interesuje się medytacją.

I wszyscy ci bardzo różni ludzie siedzieli na swoich krzesłach i wszyscy myśleli sobie: "Jak mam to zrobić, czy wszystko będzie w porządku ze mną Czy będę w stanie wytrzymać ponad 10 godzin codziennej medytacji?" Było to odczuwalne w atmosferze sali: ludzie byli spięci, wielu pozostawało w ich myślach, ktoś nerwowo wykręcał palce. Pracownicy nie próbowali rozładowywać sytuacji, wręcz przeciwnie, moim zdaniem starali się nadrobić jeszcze więcej.

Organizator kursu wstał i po krótkich powitaniach włączył nagranie dźwiękowe z instrukcjami, w których requiem wywołującym nerwowe osłupienie, głos mężczyzny powiedział: "To jest bardzo głęboka praktyka, jest zabronione ..., jest zabronione ... odpowiadać na pytania. Jakaś dziewczyna zapytała z nutą ironii: "A wykłady zostaną dostarczone przez tę samą trumnę, samobójczy głos, słuchając, kim chcesz się powiesić?" W sali słychać było nieco ściśniętego śmiechu, który przebijał napięcie, które jednak nieco rozładowało sytuację. Organizator kursu, nie demonstrując nawet mikroskopijnego uśmiechu, odpowiedział spokojnie i chłodno, coś w rodzaju, że "głos jest jak głos, wydaje się, że ktoś jest cicho, a komuś to nie".
I ta atmosfera opresyjnej powagi rządziła na kursie Vipassany już od pierwszego dnia i rozciągała się do końca.

Oczywiście nie mogłem już wtedy porównywać tego odosobnienia z przebiegiem medytacji Tushit, którą zabrałem w Dharamsali w Indiach. W tym ostatnim stworzono znacznie bardziej przyjazną atmosferę: pierwszego dnia tybetańska mniszka mówiła o wymaganiach kursu w sposób zrelaksowany i łatwy, stale komentując publiczność. Wszyscy śmiali się i uśmiechali, odsuwając podekscytowanie, które nie przeszkodziło uczestnikom w asymilacji niektórych zakazów tego programu.

Oczywiście wymagania tego kursu w Indiach nie były tak sztywne jak wymagania kursu Goenk. Zrozumiałem doskonale, że uczniowie Vipassanna musieli rozstać się ze swoją lekkością i uzbroić się w zrozumienie, że przyjechali tutaj, by pracować, na co organizatorzy musieli je ustawić, odrzucając znajomość i komedię. Niemniej jednak ta przerażająca powaga, wypełniona całą atmosferą przebiegu Vipassany Goenki, była, moim zdaniem, zbyteczna. Ktoś mógłby zakraść się w myśl: "Co daje ta praktyka, z wyjątkiem nudności?"

A teraz, w wieczór ósmego dnia, w drodze do mojego budynku, nie mogłem nic poradzić na to, by poświęcić trochę czasu i nie myśleć o tym, co pozostało. Nie miałem wątpliwości, że praktyka i warunki odosobnienia były dla mnie wielką korzyścią, ale wciąż myślałem o końcu kursu. Mimo to było ciężko, nie tylko z powodu możliwego napięcia, które zostało stworzone przez wszechobecną powagę, milczenie i zakazy, ale także najbardziej ciągłą praktykę. Wszedłem do budynku, nalałem sobie wody, wypiłem ją, poszedłem na górę i zacząłem medytować w moim pokoju. Nie minęła godzina. Ten czas naprawdę przeleciał szybko. Kiedy medytacja się skończyła, naciągnąłem obolałe kończyny i wróciłem do jadalni. Tam wziąłem banana i jedno jabłko i poszedłem nalać sobie herbaty.

Herbata i przerwa przed kolejną medytacją

Być może czekałem na główną zmysłową przyjemność w środku monotonnego dnia. Gdybym wypił "grzane wino" w porze lunchu, teraz czekał na mnie kubek herbaty masala: 50% wody, 50% mleka, torebka czarnej herbaty, cukier do smaku, suszony cynamon i imbir bez chciwości! Ponieważ rzadko piję herbatę i nie piję w ogóle kawy, nawet najmniejsza ilość kofeiny zawarta w filiżance herbaty jest w stanie poprawić mi nastrój i poprawić humor. A mleko, podstawowy atrybut herbaty masala, da mi trochę kalorii, białka i, oczywiście, przyjemnego smaku. W końcu kalorie będą dostępne dopiero jutro rano. Zacząłem powoli pić, czując smak cynamonu, czując, jak imbir przyjemnie ogrzewa gardło, a potem całe ciało, zauważając, jak umysł budzi się i wypełnia myślami. Dobrze! Umyłem kubek i łyżkę plastikową miską do mycia naczyń, położyłem je na tacy i wyszedłem na zewnątrz. Wydawało się, że jest tam cieplej, chociaż zrozumiałem, że powinno być odwrotnie. Najprawdopodobniej właśnie ogrzałam się z herbaty.

Tym razem nie podążałem w kierunku kadłuba, ale w kierunku kąta ogrodzenia. Do następnej medytacji było niecałe godzinę. Teraz możesz trochę błądzić. Wolno spacerowałem wzdłuż ogrodzenia, patrząc na łyse pnie, które stały za nią po prawej. Kiedy dotarłem do rogu, spojrzałem na to, gdzie będę musiał być za kilka dni: w drodze do domu. Skręciwszy w lewo, poszedłem po drugiej stronie ogrodzenia do konopi, na której lubiłem siedzieć. Oto jest. Usiadłem, wyciągając nogi do przodu. Koc, w którym byłam owinięta, utrzymywał ciepło mojego ciała, dzięki czemu czułam się tu ciepło i komfortowo.

Patrząc przez ogrodzenie, zobaczyłem kilku starszych zbieraczy grzybów na starych rowerach jadących leśną ścieżką. Dziewczyna, którą poznałem w pociągu jadącym do Vipassany, powiedziała, że ​​miejscowi czasami patrzą na ogrodzenie z dala od uczniów kursu i myślą, że to niektórzy sekciarze.

Prawdopodobnie fakt, że po cichu poprowadziłem grzybiarzy spojrzeniem, wzmocnił ich w tej opinii. Prawdopodobnie zdecydowałbym się tak również na ich miejscu, gdybym nigdy nie wiedział, jakie medytacyjne odosobnienia są. Siedziałem i oddychałem wilgotnym jesiennym powietrzem, w którym mieszały się zapachy suchych liści i wilgotnej ziemi. Za płotem w półmroku liście opadały na mokrą ziemię, młode brzozy kołysały się w porywistym wietrze.

Różne myśli przychodziły mi na myśl, zastępując się nawzajem, ale nie mogę powiedzieć, że myślałem o czymś konkretnym. Jak zwykle w mojej głowie grała jakaś muzyka. Prawdopodobnie z powodu pozbawienia informacji podczas całego kursu, mój wewnętrzny disc jockey odgrywał ogromną część kompozycji muzycznych od tych, które słyszałem w moim życiu.

Co więcej, najbardziej lubił wkładać te piosenki, których nigdy nie słuchałbym przy zdrowych zmysłach. I to były tylko pieśni rosyjskie, mimo że zawsze słuchałem muzyki zachodniej. To musiało być moje pragnienie komunikowania się w moim ojczystym języku. I tak, słuchając w myślach jakiejś melodii z repertuaru grupy lat 90., podszedłem do żelaznej klatki schodowej, jak ta, która zwykle stoi na dziedzińcach w pobliżu poziomych pasów.

Ale w drodze do niej natknąłem się na interesujący przedmiot. Było to coś w rodzaju miniaturowego grobu: małego pagórka, a na jednej z jego podstaw stał płaski kamień przypominający nagrobek. W takim grobie można było zakopać kret, ale coś tam było pochowane. Obok niego jedno słowo z trzech liter zostało ułożone z kamykami. "EGO". Bardzo dowcipny, pomyślałem i poszłam na schody.

Tam rozgrzałem się trochę, rozciągnąłem, zawiesiłem, aż usłyszałem gong do medytacji. Przedostatnie dzisiaj. I z reguły najgłębszy.

Ostatnia medytacja z trudnym intencją

Uczniowie, szeleszczące ubrania i chrupiące stawy, siedzieli w holu na tle całkowitej ciszy. Po rozpoczęciu medytacji znacznie łatwiej było się skoncentrować niż rano lub po południu. Umysł zdawał się nabrać całkowitej obojętności na fakt, że trzeba siedzieć tu w stałej pozycji przez wiele godzin dziennie, więc nie miałem sensu bawić się wspomnieniami lub planami na przyszłość. Cóż, siedzę i siedzę, co robić teraz.

Nauczyciele medytacji, zarówno w tradycji tybetańskiej, jak iw tradycji Vipassany Goenk, twierdzą, że poprawna medytacja składa się z trzech elementów: jasności, stabilności i "równości". Klarowność to zdolność do wyraźnego zobaczenia przedmiotu medytacji. Stabilność jest stałą koncentracją uwagi. Równość jest jednak równorzędna z jakimkolwiek zjawiskiem, wydarzeniami wewnętrznymi podczas medytacji, czymkolwiek by one nie były.

Nie oznacza to wcale, że wszystkie te trzy kryteria są idealnie spełnione podczas każdej medytacji. Po prostu to jest to, do czego musisz dążyć, a następnie z czego składa się medytacja. W tej triadzie nie można dostrzec żadnych szczególnych wrażeń, przyjemnych lub nieprzyjemnych, do których rzekomo musi dążyć medytujący. Tylko równość, stabilność i klarowność. Tak właśnie opisuje się medytację.

Z jasnością nie miałem żadnych problemów. Nie zasypiałem, a umysł był na tyle wyraźny, by wyraźnie rozróżnić odczucia w ciele, które były przedmiotem koncentracji. Ale koncentracja wciąż nie była doskonała: uwaga była rozproszona. Но из-за того, что за много часов медитации развилась равностность, ум относился к факту присутствия мыслей и их отсутствия совершенно одинаково!

Все грамотные инструкции по медитации говорят: "Не стоит ругать себя за то, что ум отвлекается. Как только вы это замечаете, спокойно переводите внимание на дыхание". Тем не менее большинству из нас бывает, трудно сохранять полное спокойствие, когда мы замечаем, что ум отвлекся десятый раз за несколько минут. Даже зная об этих инструкциях, мы все равно часто испытываем скрытое неудовлетворение: "Ну вот опять не получается сосредоточиться". А за неудовлетворенностью сразу следует ожидание: "Раз не получается сосредоточиться, эффект в будущем от медитации будет меньше", что опять же усиливает неудовлетворенность в этом порочном круге.

Но здесь я замечал: "гуляющий" ум не вызывал во мне совершенно никакой реакции. Есть мысли - хорошо. Нет мыслей - хорошо. Несмотря на то, что равностность и концентрация взаимосвязаны, они не тождественны. Лично я считаю, что стабильность развить очень сложно: ум постоянно будет отвлекаться. Просто не нужно из-за этого унывать. На мой взгляд, для многих людей будет намного важнее развивать равностность - это то, чего не хватает в их жизни. Недаром в тибетской традиции вместо термина "равностность" используют термин "релаксация". Потому что полная релаксация и спокойствие возможны только тогда, когда мы отпустим все оценки, ожидания и желания. Именно эти вещи создают колоссальное напряжение в современном человеке: он вечно желает, ожидает и оценивает.

Как только я замечал, что и мой ум начинает желать, ожидать и оценивать, я спокойно возвращал свое внимание к телу, в область равностности и спокойствия. Я уже перестал мерить и оценивать время, поэтому потерял ему счет. Во время медитации у многих из нас в голове тикают невидимые часики: это ум пытается сформировать ощущения времени. Но ощущение времени есть не что иное, как производное оценки, концептуализации ума. Для его составления ум должен проводить оценку ощущений, их сопоставление с прошлыми ощущениями: "Ага, у меня затекли ноги, значит, прошло полчаса, потому что так было в прошлый раз". В этом процессе задействованы аналитическое мышление, память. Но чем глубже мы погружаемся в медитацию, тем сильнее нам удается устранить любую концептуализацию и оценку, поэтому иногда пропадает ощущение времени.

К моменту, когда Гоенка запел об "Анниче", непостоянстве, я уже был достаточно глубоко и не встретил эти песнопения привычной радостью по поводу того, что медитация подходит к концу (нет, не поводу самих песнопений, конечно же). Я был готов просидеть еще час, два и любое неопределенное время. Но ум уже относился равностно как к самой медитации, так и к ее отсутствию, поэтому я встал и отправился разминаться на улицу. Даже после десятого часа медитации за этот день быстро стали возвращаться желания и оценки (интересно, сколько же нужно медитировать, чтобы избавиться и от следа этих привычек?) И я вновь почувствовал себя среди привычных полярностей, правда, не таких ярко выраженных, как в обычной будничной жизни. С одной стороны, я был рад скорому завершению дня, с другой - лекции были самой моей нелюбимой частью. Лучше бы вместо них я медитировал.

Подождите немного. Сейчас немного разомну ноги на этом подмосковном холоде, схожу по личным делам и расскажу вам, почему я так относился к лекциям. На улице уже полностью стемнело, а на территории центра включили фонари. Я немного походил туда-сюда. Состояние внутри было странноватое. Скорее всего, из-за продолжительной медитации. Такая оценка тут же отозвалась внутри тревогой. Эта тревога была эхом панических атак в прошлом, которые сформировали привычку реагировать беспокойством на любое нестандартное изменение сознания. Но тревожные мысли вдруг прервал гонг на лекцию.

Лекция

В зале включили свет. Сейчас был единственный час, когда можно было сесть в какую-то "неформальную" позу. Поэтому студенты вытягивали ноги (только не в сторону учителя - это было запрещено) или сгибали колени, подбирая их к груди. Кто как. Но так как в зале было тесновато, любые "неформальные" позы лично у меня вызывали больший дискомфорт, чем поза для медитации. Поэтому в начале лекций я обычно сидел на полу, сцепив колени впереди замком из ладоней просто ради разнообразия, а потом через какое-то время, когда уставал от дискомфорта, садился на свою скамейку, как я делал во время медитации.

"Мы здесь не для того, чтобы осуждать другие техники медитации!" - часто повторял Гоенка в аудиозаписях. И сразу после этих слов он, как правило, немедленно переходил к осуждению других техник медитации".

Учитель оглядела взглядом весь зал и, убедившись, что все на месте, включила аудиозапись с лекциями Гоенка, а точнее с их переводом. Не очень выразительный голос женщины-переводчика в записи был не таким заупокойным, как боялись некоторые, хотя в первые дни мне он казался именно таким. Через 20 минут после начала лекции я сел на свою скамейку и начал пытаться медитировать, параллельно слушая лекцию. Оставался еще час до ее конца.

Прослушивание лекции уже не рождало такую муку как в начале, когда эти записи вызывали во мне негативные эмоции, скуку и желание, чтобы это закончилось как можно скорее. В последний день курса, когда сняли запрет на благородное молчание, все стали обсуждать пережитый опыт. И я в личном разговоре поделился тем, что мне было трудно выдерживать эти лекции, и они меня раздражали. На что один человек мне заметил, что это не свойство самих лекций быть раздражающими, это так отзывается мой внутренний негатив. Я ответил, что полностью с этим согласен, но вот именно лекции Гоенка, если сравнивать их с другими составляющими программы Випассаны, обладают самой лучше способностью этот мой внутренний негатив выметать на поверхность. Все тогда по-доброму посмеялись.

Что же было не так с этими лекциями? Я вовсе не хочу сказать, что они были бесполезными или что вся информация, которая там давалась, была очень банальной. Наоборот, самое интересное, что я был почти со всем согласен и прекрасно отдавал себе отчет, насколько эта информация может быть полезна людям. Но, как я понимаю, Гоенка основал свой первый центр в Индии. И он захотел сделать курс доступным для обычных рядовых индийцев, которые, несмотря на то, что многие из них являются приверженцами Индуизма, не знают многого о медитации, к тому же имеют множество предрассудков об этой технике. Поэтому лекции составлены очень простым языком, содержат множество повторений и очевидных примеров, что, мягко говоря, делает их не очень увлекательными.

Но, что мне больше всего в них не понравилось, это насаждение Гоенка-ортодоксии. Несмотря на постоянное подчеркивание Гоенка в своих лекциях, что его техника универсальна, находится по ту сторону религиозных различий, то есть является светской; и несмотря на то, что в центре нельзя было увидеть никаких символов религии, сам характер преподавания был достаточно ортодоксальным и в некотором роде догматичным.

Например, я опять же не могу не сравнить это с обучением в буддийском центре Тушита. Данная организация не скрывает того, что она является религиозной: повсюду на территории центра можно видеть изображения Будды и буддийских подвижников, а на тропинках среди гималайских кедров - людей в монашеской одежде. Да и вообще, на этом курсе читались лекции по буддизму, одной из мировых религий. Несмотря на это данная организация, хоть и был религиозной, но не была сектантской, что для меня лишний раз демонстрирует различие между этим двумя понятиями.

На лекциях Тушита нам постоянно говорили: "Попробуйте другие техники, помимо того, что здесь преподаем мы". Нам давали экскурс в различные традиции, не замыкаясь только на той ветке тибетского буддизма, которую представлял центр. В общем, атмосфера была куда более открытая, чем на ретрите Гоенка, где, несмотря на отсутствие изображений Будды, "буддизм в традиции Гоенка" насаждался из всех щелей. И вся эта философия и техника преподносились Гоенка, не как какое-то отдельное течение, а как истинное и универсальное учение Будды, давно утерянная практика медитации, которая восходит корнями опять же к самому Гаутаме.

Только лишь на небольшой брошюрке курса "Випассана" написано "Випассана в традиции Саяджи У Ба Кхина [учитель Гоенка] как ее преподает С.Н. Гоенка". Но именно в самих лекциях никогда не говорится ни о какой "традиции Гоенка". Техника, которая дается на этом ретрите, представляется как Випассана вообще, по ту сторону течений и традиций. Поэтому многие студенты считают, что Випассана - это практика, подразумевающая отслеживание ощущений в теле в определенной последовательности, и очень удивляются, когда узнают, что это только "Випассана" в конкретном течении, в других традициях Випассана - это нечто совершенно иное.

И в этом нет ничего удивительного. В своих лекциях Гоенка, во-первых, не представляет свою традицию как традицию, а во-вторых, почти не рассматривает другие направления и техники, а если и рассматривает, то через призму осуждения. И у человека, который изначально не знаком с основными традициями медитации, может, повинуясь характеру и тону этих лекций, возникнуть ощущение, что Випассана Гоенки действительно единственная правильная техника. Более того, у него пропадет всякое желание изучать другие техники, так как они дискредитируются в рамках курса Випассана.

"Мы здесь не для того, чтобы осуждать другие техники медитации!" - часто повторял Гоенка в аудиозаписях. И сразу после этих слов он, как правило, немедленно переходил к осуждению других техник медитации. Отчасти с его комментариями относительно медитации с мантрой (как чуждой традиции технике) я согласен, но он оставил за бортом рассмотрения множество других техник, в том числе тех, которые в других традициях считаются более продвинутыми, чем техника "сканирования тела".

Такая техника подачи материалов ставит своей главной целью именно формирование преданности традиции, а вовсе не расширение кругозора, который бывает этой преданности вреден. Это можно сравнить с тем, что человеку, строго следующему какой-то религиозной традиции, будет лишним и ненужным глубокое знание о других религиях. Потому что эрудиция в отношении религиозных традиций мешает восприятию той религии, в рамках которой формировалось воспитание конкретного человека, как единственного истинного учение. Эрудиция формирует такое восприятие, в котором религия может восприниматься как просто одна из многочисленных религий, при этом обусловленная культурными особенностями, в рамках которых она формировалась.

Прошла примерно половина лекции. Я вынул ноги из-под скамейки и вытянул их по диагонали вбок. Я закрыл глаза, параллельно слушая лекцию.

***

Так как я решил не просто описать один день медитации Випассана, но как-то критически оценить саму технику, как саму технику, так и особенности конкретной организации. Многие студенты, как впрочем и я, могут иметь нереалистичные ожидания и представления о курсе, о медитации и о ее роли в мировой практике обучения созерцательным техникам вообще. Вы без труда сможете получить схожий с моим опыт, если съездите на Випассану сами. Вы все увидите своими глазами и услышите собственными ушами. Поэтому моя цель рассказать вам о курсе Гоенка то, что вам не расскажут там. И этому, в основном, будет посвящена следующая часть. Она уже готова.

Руководствуясь предыдущим опытом не буду обещать, что она будет последней, но скорее всего будет. Немного забегу вперед и скажу, что в ней будет много критики организации Гоенка. Но это вовсе не значит, что я не советую и не рекомендую посещать этот ретрит. Напротив, считаю, что такой опыт будет полезен каждому и он был очень полезен для меня, за что я очень благодарен всем тем, кто сделал для меня возможным этот курс. Тем не менее, хвалебных отзывов очень много и, опять же, мнение о том, почему «Випассана Гоенка хорошая и единственно правильная техника» вы сможете услышать и без меня непосредственно на самом курсе. Я же хочу дать что-то новое, поэтому, даже если в своей следующей статье я сделаю акценты на негативных сторонах, я хочу, чтобы вы понимали, что было также много положительных моментов, которым, в силу критической специфики статьи, я просто не смог уделить времени.

И напоследок хочу сердечно поблагодарить вас за то, что вы читаете мои многословные опусы. Для меня это очень удивительно в хорошем смысле. Очень радует то, что я могу выражать себя как хочу, при этом, для этого средства выражения находится свой читатель. В благодарность я буду стараться быть максимально полезным для вас. Спасибо!

Читать последнюю часть.

Obejrzyj wideo: Konkurs Czerwonej Róży 2014 - Piotr Zieliński (Może 2024).